Świętowanie zaczynamy już tydzień lub dwa przez Wigilią od kolacji firmowych. Nawet jeśli na co dzień staramy się jeść racjonalnie i zdrowo, to atmosfera świąt oraz widok stołów uginających się od pysznych potraw sprawia, że odpuszczamy sobie wszelkie zakazy i sięgamy po potrawy, których na co dzień byśmy nie zjedli. Większości z nas po świętach przybywa średnio 2-3 kilogramy. Dlaczego tak się dzieje i czy jest na to jakiś sposób?
Kultura i tradycja
Świąteczna atmosfera jest wyjątkowa i to potrawy są jednym z głównych elementów, które ją tworzą. Nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie Wigilii bez jedzenia (nawet jeśli spędzamy ją w gronie najwspanialszych osób). Najważniejszym miejscem w tym czasie jest świąteczny stół, wokół którego zbierają się goście. Powinien być nakryty białym obrusem, na którym znajdzie się dwanaście tradycyjnych potraw. Większość z nich jest ,,zarezerwowana” na ten jeden dzień w roku, a tradycja nakazuje, aby spróbować wszystkich, gdyż zapewni nam to szczęście w nadchodzącym roku. Trudno więc odmówić barszczu z uszkami z powodu diety czy ryby tłumacząc, że to też mięso i wegetarianin nawet tego dnia nie może zrobić wyjątku. Często odmowa może być odebrana osobiście i sprawić przykrość osobie, która przyrządziła daną potrawę.
Asertywności nie sprzyja również fakt, że wigilijne potrawy są czasochłonne. Ciasto piernikowe ugniata się nawet 6 tygodni przed świętami, a kupienie, zabicie i przyrządzenie karpia to kilkudniowy rytuał. Jak więc odmówić mamie czy babci zjedzenie potraw, nad którymi tak się napracowały mimo, że czujemy przesyt? Ponadto podniosła atmosfera uczty i miłe towarzystwo sprawia, że jemy więcej niż zazwyczaj. Nasz układ głodu i sytości ulega zaburzeniu. Mimo uczucia sytości, a nawet przesycenia, jemy dalej. Nie kieruje nami głód, lecz socjologiczny przymus.
Głód czy emocje?
Warto zadać sobie pytanie jaki jest nasz styl odżywiania i w jakim stopniu mają na niego wpływ emocje. Czynniki psychologiczne i behawioralne mają ogromny wpływ na odżywianie (zwłaszcza osób z nadwagą i otyłością). Jednak nawet osoby szczupłe mogą traktować jedzenie jako lek na smutek, depresję czy lęk. Jedzenie może być substytutem miłości, uznania lub nagrodą. Psychologowie nazywają takie osoby ,,żarłokami konwersyjnymi”. Jedzenie ma odwracać uwagę od nieprzyjemnych emocji i cierpienia. Osoby wychowane w rodzinach, w których jedzenie było na pierwszym miejscu i gdzie nie rozmawiało się o uczuciach, traktują często pokarm jako symbol bezpieczeństwa, miłości rodzinnej i nawiązanie do dzieciństwa. Inną grupą są tzw. ,,żarłocy okolicznościowi”, którzy jedzą zawsze, gdy tylko mają dostęp do żywności i gdy wokół panuje luźna atmosfera. Do tej ostatniej grupy należą często osoby aktywne towarzysko i zawodowo, dużo podróżujące i mające wielu znajomych. Jedzenie może być też wykorzystywane do łagodzenia stresu. ,,Nocni szperacze” to osoby zestresowane, żyjący w napięciu, często na wysokich stanowiskach. Odżywiają się nieregularnie, pomijają śniadania, jedzą ,,z doskoku”, jednak późnym wieczorem objadają się łagodząc w ten sposób stres.
Wigilia to nie tylko jedzenie
Przed świętami warto porozmawiać z rodziną o tym, jak ma wyglądać wigilia, zaplanować przygotowywanie świątecznych potraw tak, aby nie przesadzić z ich ilością, podzielić się pracą i kosztami. Jeśli któryś z członków rodziny jest na diecie i musi unikać niektórych potraw najlepiej powiadomić o tym wcześniej gości, aby uniknąć niestosownych uwag czy natarczywych pytań. Aby nie dopadł nas w Wigilię ,,wilczy apetyt”, musimy zjeść tego dnia kilka małych posiłków rozpoczynając obowiązkowo od śniadania. Warto obserwować siebie i swoje zachowania, aby sprawdzić czy przypadkiem nie należymy do ,,żarłoków okolicznościowych” czy ,,nocnych szperaczy”. Cieszmy się ze spotkań z najbliższymi, zwolnijmy, pamiętajmy, że to rodzina i dobre relacje z nią są w Święta fotoważniejsze niż jedzenie.
Źródło: